Wiadomosci

Śladami wojowników o wolność Polski w II Rajdzie Osuchowskim (FOTO)

Dodane: red Data: 2021-09-25 12:01:41 (czytane: 1852)  

Rozpoczął się w lasach Puszczy Solskiej II Rajd Osuchowski. To wydarzenie o charakterze patriotyczno - kulturalnym organizowane przez rodziny żołnierzy spod Osuch skupione w Stowarzyszeniu "Osuchy 44" i Grupę Rekonstrukcji Historycznej "Wir" z Biłgoraja. Piesza trasa rajdu prowadzi szlakiem walk partyzanckich.

Dwa lata temu odbyła się pierwsza edycja rajdu, który jest inicjatywą potomków bohaterów spod Osuch. W zeszłym roku - z racji obostrzeń pandemicznych - rajd się nie odbył. W tym roku na jego starcie obecnych było kilkadziesiąt osób, w tym rodziny uczestników Bitwy pod Osuchami, miłośnicy historii i harcerze.

-My będąc dziećmi i wnukami partyzantów, znamy historię naszych bliskich, jeszcze z ich osobistych relacji. Niestety o ogólnej sytuacji tego co się wydarzyło na Ziemi Biłgorajskiej, w tym w tej największej bitwie partyzanckiej wiemy już mniej, a mamy głębokie poczucie potrzeby poznania historii, dowiedzenia się jak najwięcej o tych walkach, o tym co wydarzyło się w okolicach Biłgoraj i przebywania choć trochę w tych miejscach, które związane były z walkami naszych przodków o wolną Polskę. Niestety nasi rodzice, dziadkowie niechętnie chcieli wciągać dzieci w te dramatyczne przeżycia wojenne. Do tego dochodziło jeszcze prześladowanie AK-owców przez reżim komunistyczny. Postanowiliśmy poznawać tę historię, przekazywać ją rzetelnie dalej, zachęcać innych do zapoznania się z tymi dziejami. Stąd pomysł na Rajd Osuchowski, na integrację rodzin uczestników bitwy, na ubogacanie się i poznawanie historii - mówi Anna Stańczyk - Przyłuska, córka Romana Kicińśkiego ps. "Orkan", członka oddziału "Corda".

Trasa prowadzi będzie śladami walk partyzanckich w Puszczy Solskiej. Uczestnicy spotkali się w Osuchach, a następnie udali się w okolice Biłgoraja do ziemianki "Wira". -Tutaj rozpoczyna się nasz tegoroczny Rajd. Wychodzimy z ziemianki "Wira", która została odbudowana przez Grupę Rekonstrukcji Historycznej noszącą imię porucznika Bartoszewskiego ps. „Wir” i przemierzać będziemy trasę w kierunku "Szpitala 665". Dalej pójdziemy w kierunku Dwugajówki za Oknem, w której partyzanci często przebywali. Ona została później zbombardowana przez Niemców w czerwcu 1944 roku. A mieszkający w niej gajowy, który współpracował z AK wraz z synem walczył pod Osuchami, gdzie obaj zginęli. Z Dwugajówki przemaszerujemy do Obozu Wojny nad Stuczkiem, gdzie w dobie akcji Sturmwind II przebywał dowódca partyzantów, mjr Edward Markiewicz „Kalina” a stamtąd ruszymy na dalszy partyzancki szlak - wyjaśnia Dominik Róg, przewodnik Rajdu, regionalista i członek GRH „Wir”.

-Dla mnie osobiście jest to w pierwszym odczuciu, udział w Rajdzie to gest miłości do taty, gest podziwu i szacunku, dziś go już nie ma wśród nas. Dla mnie był on absolutnym wzorcem. W drugim geście to szacunek dla tych wszystkich którzy tutaj walczyli. Wiemy jaką cenę przyszło wielu z nich za tą walkę zapłacić, wiemy jakie było zaangażowanie ludności cywilnej. Ojciec kiedyś powiedziała mi, że nie ma na Ziemi Biłgorajskiej rodziny, która w jakiś sposób nie byłaby zaangażowana w walkę o wolną Ojczyznę, czy to bezpośrednio w walkę zbrojną z okupantami czy to przez pomoc i wsparcie. Wiemy jakimi się kierowali ideałami. To było poświęcenie wszystkiego, to była niezłomna postawa, które nie był w stanie złamać niemiecki terror ani groźba śmierci. Oni wszystko postawili na jedną kartę na Polskę - dodaje Anna Stańczyk - Przyłuska.

Jak podkreśla prezes Stowarzyszenia "Osuchy 44" Waldemar Błaszczak, syn dowódcy AK na Zamojszczyźnie Edwarda Błaszczaka ps. „Grom”, to hołd tym wszystkim, którzy ofiarowali to co bezcenne - swe życie by Polska była wolna. -Nikt z nich nie myślał o własnych korzyściach, nikt nie oglądał się na innych. Oni mieli przekonanie i przeświadczenie, że tak postąpić trzeba, że tego wymaga od nich Ojczyzna, że nie wolno zdezerterować, uciec, stać biernie. Musimy także pamiętać o ludności cywilnej, która przeżyła gehennę, ale która się nie załamała. Nie współpracowała dobrowolnie z okupantem ale wspierała partyzantów. Dziś w ten sposób poznając tę historię, przekazując ją dalej, oddajemy hołd i wdzięczność naszym przodkom i w części przynajmniej spłacamy zaciągnięty wobec nich dług - zauważa Waldemar Błaszczak.

Dziś dokładnie przypada 77 rocznica śmierci jednego z dowódców oddziałów partyzanckich  podporucznik Wojska Polskiego i Armii Krajowej Józefa Steglińskiego ps. „Cord”. Pochodzący z Łodzi żołnierz jest jednym z bohaterów walk nad Sopotem. Aresztowany przez Gestapo w połowie 1940 roku, zdołał zbiec z więzienia i ukrywał się do końca 1940 roku. Używał fałszywej tożsamości - Zygfryd Koman. Przy pomocy AK przerzucony do Generalnego Gubernatorstwa do Biłgoraja. Tutaj działał w strukturach wojskowych. Zginął 25 września 1944 roku. -Pradziadek mojego męża był człowiekiem wielkiego honoru i danego słowa. Obiecał swym podkomendnym, walczącym i rannym w Bitwie pod Osuchami, że gdy z resztą oddziału przełamie niemiecki pierścień okrążenia wróci po nich i pomoże wydostać się z bitewnego kotła. Słowa dotrzymał przebił się z odziałem i wrócił po rannych. Wówczas został śmiertelnie ranny. My dziś chcemy oddać mu hołd, być w miejscach gdzie przebywał, gdzie stacjonował, gdzie walczył i zginął. Chcemy odwiedzić jego grób. Chcemy też w ideałach, którym wierny był nasz pradziadek wychowywać nasze dzieci. Wiemy, że nasz pradziadek szanowany jest na Ziemi Biłgorajskiej, za to wszystko składamy mu hołd - podkreśla Marta Steglińska, żona prawnuka Józefa Steglińskiego.

"Cord" na rajd sprowadził także harcerzy spod Łodzi. W Rajdzie Osuchowskim uczestniczą członkowie hufca w Głownie w województwie łódzkim. Podporucznik Stegliński łączy swą osoba naszą rodzinną ziemię i Ziemię Biłgorajską. -Do Głowna Józef Stagliński przybył w 1933 roku wraz z rodziną. Był instruktorem harcerskim, w 1935 roku został harcmistrzem. W Głownie prowadził drużynę Zawiszy Czarnego. Był uczestnikiem Kampanii Wrześniowej. Aresztowany został przez Gestapo, musiał się ukrywać, został przerzucony przez AK do Biłgoraja. W Biłgoraju objął funkcję komendanta rejonu. W 1941 objął funkcję komendanta hufca Szarych Szeregów i przyjął pseudonim „Czarny Żbik”. Powołał do życia i zorganizował oddział partyzancki, stacjonujący w lasach Puszczy Solskiej. Jego wojenna historia jest znana mieszkańcom tej Ziemi. Wiemy w jakich okolicznościach zginął. Chcemy tę osobę przypomnieć naszym harcerzom i mieszkańcom Głowna, chcemy by jedna z drużyn nosiła jego imię. Poznając życiorys "Corda" jesteśmy pewnie, iż jest to wzór do naśladowania, my dziś szukamy takich wzorców, któe pociągną za sobą młodzież i któe swym życiem dały świadectwo wierności głoszonym przez siebie ideom - przyznaje harcmistrz Iwona Waśkiewicz.

Uczestnicy Rajdu zapalili także znicze na cmentarzu Osuchowskim.

/bilgoraj.com.pl/